Ludwig van Beethoven
Urodził się w 1770 r. w Bonn w Nadrenii. Pochodził z muzycznej rodziny — zarówno jego dziadek, jak i ojciec byli śpiewakami na dworze elektora w Kolonii. Już w wieku 11 lat młody Ludwig poszedł w ich ślady i pracował jako organista, asystując swemu pierwszemu nauczycielowi, Christianowi Gottlobowi Neefemu.
Po śmierci matki i w obliczu choroby alkoholowej ojca opiekował się również dwoma młodszymi braćmi. W 1792 r. przeniósł się do Wiednia, gdzie został uczniem Józefa Haydna, zdobył sławę znakomitego pianisty i komponował liczne utwory w stylu klasycyzmu wiedeńskiego.
W odróżnieniu od wielu kompozytorów tamtego czasu nie szukał zatrudnienia na dworze, lecz działał jako wolny muzyk, wspierany przez zamożnych mecenasów. Zarabiał także publikując własne utwory, które zdobyły dużą popularność. Serią dzieł skomponowanych ok. 1800 r. — dwiema pierwszymi symfoniami, trzema koncertami fortepianowymi, słynnymi sonatami fortepianowymi m.in. Patetyczną i Księżycową Beethoven stał się czołowym kompozytorem młodego pokolenia.
W 1802 r. spotkała go ogromna tragedia. Zaczął stopniowo tracić słuch. Ten niewyobrażalny dla muzyka dramat nie zniechęcił go jednak do twórczości. W poruszającym liście do braci pisał, że chce dalej żyć dla sztuki. Pod koniec życia ogłuchł zupełnie — z otoczeniem porozumiewał się na piśmie za pomocą „zeszytów konwersacyjnych” — a pomimo tego komponował najwspanialszą muzykę, jaką słyszał świat! W wyobraźni geniusza powstały takie przełomowe w historii muzyki utwory jak IX Symfonia, Missa solemnis, ostatnie sonaty i kwartety fortepianowe.
Beethoven odziedziczył trudny charakter po ojcu. Impulsywny, szorstki w obejściu, z trudem dostosowywał się do etykiety wymaganej przez feudalne społeczeństwo. Nigdy się nie ożenił, spekulowano o jego związkach z wieloma kobietami, m.in. słynną „nieśmiertelną ukochaną”, do której pisał płomienne listy. Przeszkodą w zawarciu małżeństwa kilkakrotnie okazało się niskie urodzenie. Przez wiele lat prowadził sądową walkę z wdową po bracie Carlu o opiekę nad bratankiem, którego nadopiekuńczością doprowadził do próby samobójczej. Niewiele więcej względów miał dla muzyków, którzy wykonywali jego utwory. Szczególnie jego późniejsze dzieła okazywały się zupełnie nieczytelne. Sam Beethoven mówił o nich, że zostaną zrozumiane po 50 latach. I tak się stało. Gdy pewien skrzypek skarżył się na trudności techniczne jednego z kwartetów, Ludwig van Beethoven miał odrzec: — Co mnie obchodzą pańskie przeklęte skrzypce!.
DLA ELIZY
SONATA KSIĘŻYCOWA
V SYMFONIA
ODA DO RADOŚCI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz